„Czekajcie, tylko skończę osiemnaście lat…” Zdarzyło ci się tak „pogrozić” rodzicom? Albo choć pomarzyć, co to będzie, gdy ta magiczna osiemnastka w końcu przyjdzie? Wydawać by się mogło, że ten dzień, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienia nastolatka w dorosłego. „Zrobię prawo jazdy i kupię sobie własny samochód. Nigdy więcej czekania na zimnym przystanku” – mówią niektórzy. „Wyprowadzę się z domu. Nikt nie będzie mi mówił, o której mam gasić światło” – zapowiadają inni. „Będę zarabiała i kupowała, co chcę” – deklarują jeszcze inni. Brzmi fajnie, prawda?! I mało kto zdaje sobie sprawę, że dorosłość to przede wszystkim dziesiątki małych, pozornie drobnych decyzji, które każdy, kto skończył osiemnaście lat, musi codziennie podejmować. A czasami te decyzje przychodzą o wiele wcześniej. I też wymagają dojrzałości – większej niż ma niejeden dorosły!
Nieśmieszne
Olga słyszała ten śmiech. Trudno było go nie usłyszeć, dziewczyny rechotały tak głośno, że słyszało je chyba pół korytarza, jeśli nie pół szkoły.
– Widzieliście jej zdjęcie z tym filtrem? Myślałam, że to żart! Ale cringe! – zaśmiała się Basia, machając dookoła telefonem, jakby ktoś jeszcze ostatniego wpisu Zuzi nie widział.
– I ten wierszyk. Co ona ma pięć lat? Żałosna jest! – dodała Magda i Olga nawet przez chwilę pomyślała, że to dziwne, że akurat ona się w to włączyła, bo przecież była inicjatorką klasowej akcji „No hate”. Ale dziś najwyraźniej o tym zapomniała.
Okrutne słowa odbijały się od ścian niczym pociski. Zuzia nawet nie udawała, że ich nie słyszy. Nie podchodziła, ale wciąż stała na tyle blisko, że koleżanki świetnie powinny sobie zdawać sprawę, że ich śmiech do niej dobiega. Ale nie ściszały głosu. Wyraźnie chciały Zuzce dopiec.
– Dobre, co? – ręka Basi z wyciągniętym telefonem znalazła się na wprost twarzy Olgi.
– Patrz, ten filtr…
Olga już rozciągała usta w fałszywym uśmiechu… Przecież wiedziała, że jeśli teraz nie pokaże dziewczynom, że jest z nimi, że też wyśmiewa się z Zuzi i jej niefortunnego wpisu, to będzie następną ofiarą. I w tym momencie jej oczy skrzyżowały się ze spojrzeniem Zuzki. Pewnym, spokojnym. Dorosłym. „Każdy wrzuca, co chce” – mówił ten wzrok. – „To nie jest nic śmiesznego. Trzeba mieć odwagę cywilną”. Olga głośno przełknęła ślinę:
– Serio? To tylko filtr – ani na chwilę nie spuściła oka z Basi. – A wierszyk jest całkiem ładny. Przynajmniej widać, że chat nie podyktował.
– Ale… ale przecież to dziecinne… – spróbowała jeszcze Basia, ale nawet ona poczuła, że jakoś słabo to wyszło.
Zuzia uśmiechnęła się do Olgi z wdzięcznością.
Okiem pedagoga szkolnego
Martyna Jabłońska: To bardzo ważne, żeby umieć znaleźć w sobie siłę, żeby podjąć dojrzałą decyzję i stanąć w obronie swoich przekonań, kiedy sytuacja tego wymaga. Dlaczego to takie ważne? Bo dojrzałość emocjonalna nie polega na tym, że zawsze jesteśmy silni, ale na tym, że potrafimy zatrzymać się w momencie nacisku i zapytać siebie: „Czy to naprawdę moje?”. Olga mogła milczeć, udawać, śmiać się razem z grupą – ale postawiła autentyczność i empatię ponad przynależność za wszelką cenę. To nie była łatwa decyzja, bo presja rówieśnicza bywa ogromna. Ale właśnie takie sytuacje są punktem zwrotnym – kiedy młody człowiek zaczyna budować własne „ja”, niezależne od tego, co powiedzą inni. Stanąć po stronie osoby wyśmiewanej to nie tylko akt odwagi, ale także sygnał wewnętrznej siły i poczucia sprawczości. Olga nie tylko pomogła Zuzi. Pokazała też sobie samej, że potrafi być kimś więcej niż biernym uczestnikiem czyjejś krzywdy.
Mogę na ciebie liczyć
Kuba czekał na ten wieczór od dwóch tygodni. Niby nic wielkiego, mieli spotkać się u Mati ego i pograć na konsoli, ale miał tak serdecznie dosyć ciągłego zakuwania do egzaminów i rozwiązywania arkuszy, że po prostu nie mógł się już doczekać tego spotkania. Ich paczka: Kuba, Mati , Mikołaj, Kamil. Trzymali się razem od czwartej klasy. Wiadomość od mamy przyszła w najmniej oczekiwanej chwili, kiedy już ubierał się, żeby iść na spotkanie.
– Bardzo cię przepraszam, Kubusiu – pisała mama. – Muszę zostać dłużej w pracy. Przywieźli nam dziewczynkę z wypadku. Zostaniesz z Oliwką? Wiesz, jak boi się sama zasypiać.
W pierwszej chwili poczuł złość. „To niech się nie boi. Chyba to nie jest normalne, żeby sześciolatka wciąż bała się zasypiać przy zgaszonym świetle!”– pomyślał, zaciskając ze złości dłonie w pięści. Przebiegło mu przez głowę, że napisze mamie, że nie jest niańką Oliwki i że on ma swoje plany… Ale to był tylko impuls. Trwał kilka sekund. Później Kuba westchnął i już wiedział, co zrobi. Mama była chirurgiem, wiedział, jak zmęczona przychodziła po nocnych dyżurach. Przecież na pewno nie pisałaby do niego, gdyby mogła wrócić wcześniej. „Jasne, dam radę” – odpisał.
Chłopakom napisał po prostu prawdę. Coś tam kpili, że pewnie wybrał spotkanie z Jagodą w skate parku, ale nie przejmował się ich gadaniem. Oliwka zasnęła w połowie bajki, ale nawet już nie chciało mu się grać na konsoli, bo co to za frajda samemu.
Mama wróciła po północy. Już zasypiał, jak wchodziła. Usłyszał tylko, jak w drzwiach powiedziała coś w rodzaju: „Dorosłeś. Zawsze mogę na ciebie liczyć, dziękuję”.
I w tym momencie coś w nim pękło. Nie z żalu. To było coś innego. Nie był z chłopakami, nie grał na konsoli, ale był dokładnie tam, gdzie powinien.
Zapraszamy do czytania „Victora”!

fot. New Africa/Shutterstock.com
