Kalina, VIII klasa: Zawsze byłam szarą myszką. Może nawet rybą. Wiecie, taką, co to nie ma głosu… Ale raz odważyłam się odezwać. Może dlatego, że nie chodziło o mnie tylko o to, żeby komuś pomóc? To było na biologii. Nasza nauczycielka, delikatnie mówiąc, nie należy do lubianych. Dolores Umbres to przy niej pluszowy kotek. Nie tylko mówi o jakichś najnudniejszych rzeczach na świecie, jakichś pantofelkach, euglenach i innych bezkomórkowych stworzeniach, ale robi nieprzyjemne porównania przy odpowiedzi ustnej jak: „Masz tyle komórek w głowie co ameba”. Ale nikt nic jej nie mówi, bo boi się, że za chwilę zada mu pytanie o budowę DNA i różnice między nukleotydami… Ale raz nie wytrzymałam.

Ta nauczycielka szczególnie uczulona jest na  makijaż. Jak widzi choć cień kreski na oczach, to zaczyna wywody. Raz padło na Weronikę. To nowa dziewczyna w naszej klasie. Nauczycielka zaczęła mówić coś w rodzaju: Chyba ten tusz wycieka ci do mózgu, skoro nie wiesz, co to jest… Weronika zrobiła się czerwona i nagle się rozpłakała. Nie jestem za odważna, ale wtedy coś krzyknęło mi w głowie: ktoś potrzebuje pomocy! Wstałam i powiedziałam spokojnie, że to okrutne traktowanie, że Weronika jest nowa i mogła nie znać regulaminu. Nauczycielka nie powiedziała ani słowa. Chyba dotarło do niej, że przesadza. A ja zobaczyłam, jak Weronice powoli schną oczy.

BONUS: Zyskałam przyjaciółkę! A jakby tego było mało, zyskałam coś jeszcze – pewność siebie i przekonanie, że mogę mieć swoje zdanie! Brawo ja!

Dlaczego warto pomagać?

W życiu czasem jest nam przyjemnie, sprawy układają się gładko, a czasem przychodzą trudne chwile. Przyczyną może być zarówno choroba, strata czegoś lub kogoś ważnego albo trudna relacja. Kiedy cierpimy, czyli borykamy się z trudnymi uczuciami, niedobrze jest być samemu. Nie każdy jednak ma w sobie odwagę, by prosić o pomoc. Warto być uważnym i empatycznym, czyli wrażliwym na uczucia osób wokół nas. Dlaczego? Bo może osoba, która niczym nie zdradza swoich trudności, ma w sobie smutek i czuje się zagubiona. Czasem wystarczy zwyczajnie zapytać: „Czy wszystko w porządku u ciebie?”, „Czy mogę ci w czymś pomóc?”, żeby ktoś się otworzył i poczuł, że jest ważny.

Wyraz pomoc ma w sobie „moc”. Kiedy pomagamy komuś, to tak jakbyśmy dzielili się z nim swoją mocą. Nasze serce cieszy się, bo jest empatyczne, i sami odczuwamy w środku więcej radości. To, co dobrego dajemy innym, wraca do nas wtedy, gdy się tego najmniej spodziewamy. Radość z dawania to bezcenne doświadczenie. Paradoksalnie, mimo że dzielimy się swą mocą, doświadczamy tego, że jest jej jeszcze więcej.

Pamiętajmy, że każdy człowiek bez względu na to, czy to okazuje, czy nie, ma w sobie wrażliwe serce i potrzebuje być kochanym, lubianym za to jaki jest i czuć, że jego obecność ma znaczenie.

Małgorzata Sobiesiak (trener komunikacji i rozwoju osobistego, psycholog, współpracuje z Centrum Terapii i Rozwoju Mitigo w Warszawie)

Więcej o sprawach nastolatków w każdym „VICTORZE”!

fot. Photographee.eu/Shutterstock.com